Nasz Siemek

.

.
Kliknij w baner po dodatkowe informacje...

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Święta :-)

 Wprawdzie drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia już w toku, jednak przed nami wciąż kolejne okazje do świętowania - Sylwester, Nowy Rok i Święto Trzech Króli więc z wielką przyjemnością (aczkolwiek z poślizgiem) życzymy Wam:

Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!












A co u Siemusia? 
 Pisałam już wcześniej, że nasz chłopak ma obecnie o wiele więcej rehabilitacji niż dwa miesiące temu. Świetnie znosi dodatkowe godziny zajęć, czego z kolei nie może powiedzieć o sobie jego rodzicielka. Jednakże, widząc szeroki uśmiech synka, gdy zmierza w jego kierunku z butami i kurtką w rękach, świadczący o radości na myśl o kolejnej "wycieczce", to wie, że nie może odpuścić.
 W związku z tym żyję w biegu: od jednych zajęć do drugich, z zegarkiem w ręku, co chwila zerkając na plan zajęć Siemka, pod który układane jest życie rodzinne. Dwa dni odpoczynku (dla mamy) i od jutra znowu startujemy!

piątek, 4 listopada 2016

Nowa miejscówka czyli ośrodek "Neuron" w Małym Gacnie

 Raz na kilka lat osoby niepełnosprawne lub ich przedstawiciele/opiekunowie mogą starać się o dofinansowanie do turnusu rehabilitacyjnego. W tym roku udało się nam otrzymać wsparcie z PFRON-u na taki właśnie wyjazd. Niestety okazało się, że nie możemy wykorzystać tej dopłaty w naszym ulubionym ośrodku, oddalonym 90 km od naszego miejsca zamieszkania, gdyż (zapewne przez niedopatrzenie) nie miał chorób neurologicznych, wśród dysfunkcji którymi się zajmuje. 
  Wyobraźcie sobie moją złość na cały świat, gdy dotarła do mnie ta informacja. Termin zaklepany już od roku, z góry cieszymy się na wyjazd, a tu... (sami wiecie co). Po wyjaśnieniu sprawy w urzędzie, musiałam pogodzić się z losem i zaczęłam na gwałtu rety poszukiwać nowej miejscówy. Z racji wpisu: "choroba neurologiczna" w orzeczeniu o niepełnosprawności Siemka, warunek ten był niezbędny. Ponieważ pierwszy raz starałam się o takie dofinansowanie (przed trzecim rokiem życia nie wchodziło to w grę), nie miałam pojęcia o tych niuansach. Człowiek wciąż się uczy...
  W domu zatem chwyciłam za telefon i rozpoczęło się wydzwanianie. Dodatkowo ograniczał nas czas, bo turnus musiał odbyć się w tym roku, co przy natłoku pacjentów stanowiło sporą przeszkodę. Jednakże udało się i znalazłam ośrodek o wdzięcznej nazwie "Neuron", oddalony od nas o bagatela 330 km w miejscowości Małe Gacno, w sercu Borów Tucholskich. Jak sama nazwa wskazuje idealny dla dzieci "neurologicznych".
  Przyznam się Wam, że pierwszego wieczoru zmęczenie podróżą mocno dało mi się we znaki i zniechęcało do wszystkiego. Niesłusznie!
  Teraz po niemal dwóch tygodniach pobytu śmiało mogę polecić Ośrodek "Neuron" wszystkim rodzicom dzieci z problemami. Siemek ćwiczył dzielnie z fajnymi rehabilitantami, którzy wkładali wiele serca w swoją pracę. I warunki, i kadra, i sprzęt na wysokim poziomie. Dla naszego synka były to bardzo owocne dwa tygodnie. Mieliśmy wprawdzie drobne załamanie (zdrowotne - nie nerwowe) gdy Siemcio się przeziębił (jesienna epidemia turnusowa zdziesiątkowała małych pacjentów) na szczęście na miejsce przyjechał lekarz, który obadał chłopaka, zaordynował kilka specyfików i wydał zezwolenie na kontynuowanie zajęć.
  Myślę, że wrócimy tu jeszcze, o ile oczywiście będziemy mieli na to fundusze. Na pewno jutro wywieziemy ze sobą wspomnienia miło spędzonego czasu i wiele nowej siły w siemkowych mięśniach.


Szeroko zakrojone plany















 :
Czarujemy:
Morskie otchłanie

Ognie piekielne

Tu nie wiem... Jakieś pomysły?

Ja, robot.



 Impreza Halołynowa ;-): 






 








Małe Gacno:






środa, 7 września 2016

Sierpień AD 2016 czyli gdzie się podział mój ciepły sweter....

 Parę ciepłych dni, które pojawiły się tu i ówdzie, nie jest w stanie przesłonić faktu, że była to najchłodniejsza druga połowa wakacji odkąd sięgam pamięcią. Nie zmieniło to jednak naszych planów wakacyjnych, wszak Bałtyk i tak nie nadaje się do ciepłych kąpieli -  jest to raczej zabawa dla morsujących. Tym razem naszym celem był Kołobrzeg i okolice. Spędziliśmy też kilka dni w Zgorzelcu, gdzie trafiliśmy na "Jakuby": coroczne kilkudniowe święto Starego Miasta obchodzone zarówno po polskiej jak i po niemieckiej stronie w Goerlitz. Udało nam się również popluskać w jeziorze Berzdorfer.
 Zaczynam mieć wrażenie, że nasze wyjazdy wakacyjne bardzo się hmm... "utradycyjniły". Ale chyba nam to odpowiada, a przynajmniej większości z nas ;-)  Taki letni "constans" 
 Jeśli kiedyś trafię szóstkę i tak pojadę tam gdzie zawsze (plus Karaiby, ale tylko jako dodatek). 

 Siemuś przez całe wakacje miał wolne od stania w pionizatorze. Niedługo odbieram nowe ortezy konieczne do tej czynności i startujemy ponownie. Zastanawiam się jak zniesie ten powrót... Nie przepada za tym, a ja zawsze mam wyrzuty sumienia, gdy wkładam go w tę machinę. To dziwne, że jeszcze się nie uodporniłam. Wiem, że nic (raczej) nie powinno go boleć, może przeszkadzać mu tylko unieruchomienie w dziwnej, nietypowej dla niego, pozycji stojącej. Poczekamy, zobaczymy...
 Siemuś od pewnego czasu uczęszcza na hipoterapię w naszym rodzinnym mieście. Bardzo cieszę się, że udało się nam załapać do programu rehabilitacji na koniach (w pakiecie jest również fizjoterapia i terapia pedagogiczna). Szczególnie dziękuję dobrym duszom za udostępnienie na FB linku do ogłoszenia o zajęciach, dzięki któremu w ogóle się o nich dowiedzieliśmy.
 Jesienią wybieramy się turnus rehabilitacyjny do Ośrodka "Neuron" w Małym Gacnie, gdzieś w Borach Tucholskich. Zdecydowaliśmy się na inne niż zwykle miejsce ze względu na dofinansowanie jakie otrzymaliśmy z PFRON-u do kosztów turnusu, a którego nie mogliśmy wykorzystać w naszym ulubionym ośrodku. Najbardziej ciekawi mnie alpakoterapia, którą ponoć tam serwują... Gwoli wyjaśnienia tegoż terminu: alpaki to takie zwierzątka przypominające nieduże lamy. Podobno są bardzo łagodne i przyjacielskie. Ciekawe czy plują jak lamy... 
 Czekamy na wieści w sprawie dofinansowania z programu "Aktywny Samorząd", do zakupu specjalnego fotelika samochodowego dla Siemka. Dostaliśmy już jedną odmowną decyzję, która jednak pozostawiła trochę nadziei, bo nasz wniosek przeszedł do kolejnego rozpatrzenia. Bardzo nam zależy, bo fotelik ten kosztuje ponad 7 tys. zł... Trzymajcie kciuki!

 Zebraliśmy już pierwsze żołędzie, czekamy na kasztany i niedługo będziemy robić ludki. Zbliża się jesień, ale my jeszcze powspominamy to ciepło-zimne lato:


Hipoterapia - start:



Kożuchów: 


"Mój pierwszy dziubek"
albo:
"Cholera! Coś mi włazi do ucha!"
 Bałtyk:

"Piasek jest ekstra!"

Siemuś zapatrzony w dal w kołobrzeskim porcie








Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu



 Karaiby? Nieee... Jezioro Berzdorfer:



Zgorzelec- Goerlitz:

Żeby nie było - to nie jest moje normalne nakrycie głowy... Ale Siemkowi się podobało :-)


"Mój starszy brat - prawdziwy siłacz!"





 Pozdrawiamy serdecznie!