Nasz Siemek

.

.
Kliknij w baner po dodatkowe informacje...

środa, 20 sierpnia 2014

O długim karmieniu piersią

 Właśnie nastał bardzo trudny czas dla Siemka. Jego pierwsze poważne rozstanie... 
 Prawie w ogóle nie używaliśmy butelki, tylko od ósmego miesiąca życia uczyłam go pić z kubeczka, więc nie mieliśmy z tym trudności. Siemek nie był też fanem smoczka. Co prawda przez około dwa miesiące stosował go intensywnie (i to dopiero gdy miał rok) by nagle odrzucić ten sposób uspokajania. Próba włożenia zatyczki w buzię kończyła się jeszcze gorszym wyciem. No i koniec z największym przyjacielem rodzica. Z tych niemowlęcych nałogów został Siemkowi tylko jeden: ssanie piersi. I można powiedzieć wręcz narastał.
 Po narodzinach zabrano Siemka na oddział noworodkowy, tymczasem ja leżałam na sali w szpitalu wśród innych położnic tulących swoje maluchy, a w sercu miałam ogromną rozpacz i strach. Sama nie wierzyłam, by tak słabe dziecko potrafiło ssać, a lekarze nie rozwiewali mych obaw. Kiedy okazało się, że mój maleńki synek całkiem nieźle sobie radzi i odciągacz pokarmu, który zamierzałam kupić, nie będzie potrzebny, czułam jak rodzi się nadzieja. I to macierzyństwo nabiera nowych, jaśniejszych barw. Dla mnie był to mały cud.
 Gdy byłam młodą dziewczyną widok kobiety karmiącej dziecko w wieku powyżej roku wzbudzał we mnie coś na kształt niechęci. Nigdy nie przypuściłabym, że sama przystąpię do sekty "cyckowej". A jednak bardzo trudno przewidzieć własne wybory w przyszłości. Starszego syna karmiłam dwa lata i cztery miesiące, dokładnie do czasu, gdy ginekolog kategorycznie zakazał mi tego ze względu na dobro kolejnej ciąży. I choć wiedziałam, że nie do końca ma rację i w niezagrożonej ciąży nie jest to przeciwwskazane, przestraszyłam się i starszak, chcąc nie chcąc, musiał skończyć z mlekiem mamy. Zniósł to zaskakująco dzielnie, zdecydowanie lepiej niż ja. Kiedy więc Siemek skończył magiczne dwa lata i cztery miesiące, gwoli sprawiedliwości musiała nastać jego pora na rozstanie z "cycusiem". Wydawało mi się, że w tym przypadku będzie to jeszcze łatwiejsze, gdyż potrafi ładnie zasypiać bez niego na drzemkę i wieczorem, a w ciągu dnia już nie pił wcale. Zdarzały się mu także noce bez pobudek. Jednak "z dzieckiem nie przewidzisz". Pierwsza noc była okropna; płacz, łkanie (jego i moje), druga fantastyczna bo przespana, a trzecia skończyła się łzami rozpaczy o poranku...
 Trzymajcie kciuki za Siemka, by szybko zapomniał.
 Ja nie zapomnę nigdy...

2 komentarze:

  1. Dla mnie odrzucenie piersi przez Nacia było baaardzo przykre. Kochałam karmić i gdyby nie On, pewnie karmiłabym do dziś:-) Trzymam kciuki:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymamy kciuki :) Nas też to niedługo czeka.

    OdpowiedzUsuń