Nasz Siemek

.

.
Kliknij w baner po dodatkowe informacje...

wtorek, 17 marca 2015

Podróże małe i duże...

 Dłuższa cisza, która ostatnio zapanowała na blogu została wymuszona wyjazdami, turnusową nieobecnością i całym stosem spraw i sprawek do załatwienia.
 Najpierw pomknęliśmy piękną A-dwójką do Łodzi, szumnie nazwaną Autostradą Wolności, czego jednak nie odczuliśmy uiszczając opłaty przy bramkach.
 Przy okazji podróży zahaczyliśmy o tę oto atrakcję turystyczno - religijną.
Trzeba przyznać, że na mnie zrobiła wielkie wrażenie...
 Wyobraźcie sobie, że jesteście w gigantycznej świątyni, ZUPEŁNIE, ale to ZUPEŁNIE SAMI.
Tylko Wy i echo Waszych kroków.
Ogromne kolumny, freski, obrazy, przyćmione światła...
Przenikliwy chłód.
Odlot metafizyczny...




Tak, to my, nasz "osobisty fotograf" ;) i wielka cisza... 




 Samo mierzenie ortez odbyło się spokojnie, szybko i sprawnie. Cała przyjemność po obu stronach.






  Pani przygotowująca łuski, pod opieką której jest Siemek, zapytała nas, gdzie chcielibyśmy je odebrać (w domyśle: Poznań lub Łódź). Zażartowaliśmy wtedy, że w Zielonej Górze. I... niespodzianka! W związku z większą ilością różnych zleceń z tego terenu, przedstawicielka firmy zaplanowała wyjazd do małego miasta blisko Winnego Grodu, czyli Kożuchowa. Dwadzieścia kilka kilometrów kontra sto czterdzieści, a o trzystu czterdziestu do Łodzi nie wspominając. Idealnie!




W nowych ortezach.
 Zdjęcia te przy okazji obrazują dysproporcje napięcia mięśni w siemkowym ciałku. Nogi są najsilniejsze, toteż bez problemu macha i unosi je do góry nawet w stosunkowo ciężkim "obuwiu". Takie numery z rączkami już by nie przeszły...









 Niedługo potem wyruszyliśmy w kolejną podróż, do ośrodka "Trzy Korony" w Garbiczu, czyli na turnus rehabilitacyjny.
 Cóż wiele mówić: jak zwykle byłam pod wrażeniem niesamowitego zaangażowania kadry i wysokiego poziomu rehabilitacji. Siemek pluskał się w wodzie, jeździł konno, słuchał muzyki, huśtał, bawił... Ale przede wszystkim ćwiczył, ćwiczył i jeszcze raz ćwiczył! Natłok zajęć znosił dzielnie, bez marudzenia.






Masaże przyjemne...


i te średnio...


Niezły kawałek!
Nasza perspektywa











W błękitnym kręgu

Widok spod jednej z sal. Doliczycie ile tu jest wózków? Podpowiem: pięć. Codzienny widok na turnusie, dla nieobytych troszkę wstrząsający. Właściciele pojazdów właśnie ćwiczą. Jednym z nich jest Siemek...


To już trzeci w kolekcji!


 Nie sądziłam, że kiedyś to napiszę, ale było... fajnie. A efekty ciężkiej pracy naszego synka i jego terapeutów sprawiają nam wielką radość. Garbiczu - w czerwcu zjawimy się znów!

5 komentarzy:

  1. Czekałam na wpis.Zaglądam codziennie.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj... Przepraszam za tę ciszę, mam nadzieję, że uda mi się nadrobić straty. Chociaż czeka mnie kilka czasochłonnych batalii: z PFRON-em, lekarzami, NFZ-em. Dowiedziałam się także o nowym badaniu w poradni genetycznej CZD i choć obiecywałam sobie uciekać już od CZD gdzie pieprz rośnie, chyba będę musiała tam zastukać. Nie wiem tylko, od której strony ugryźć problem, bo wycieczka do W-wy by dowiedzieć się, że nie zbadają Siemka to, kurczę, trochę za duży kłopot... Hm... Będzie co relacjonować :-)
      Pozdrawiamy ciocię Anię ;-)
      p.s. obrosnę w piórka...

      Usuń
  2. Ach w Garbiczu fajnie jest...pracy duzo al i efekty wspaniałe. Julinka do 3 Koron jedzie w kwietniu...pozdrawiamy gorąco Ula i Julka S.

    OdpowiedzUsuń