Nasz Siemek

.

.
Kliknij w baner po dodatkowe informacje...

wtorek, 11 sierpnia 2015

Upał...

 Gorąco...
 Nic się nie chce...
 Mózg przegrzewa się, a myśli staja się lepkie, jak rozgrzany asfalt... 
 Już wiem co czuje jajko na rozgrzanej patelni.
 Temperatura w naszym domu osiągnęła zawrotne 30 st. C. (!) Nad ranem i w nocy opada łaskawie o 2 st. w dół i popołudniu wraca z powrotem. Wentylator buczy cały boży dzień i jest obecnie moim najukochańszym domowym sprzętem.
 Mamy też pierwszą ofiarę upału; waga łazienkowa odmówiła posłuszeństwa - wnętrze i wyświetlacz zamokło - efekt zbyt dużej ilości branych pryszniców i ogromnego zawilgocenia powietrza w pomieszczeniu. Chociaż akurat TEGO sprzętu jakoś dziwnie mi nie żal.
 Siemek po popołudniowej drzemce jest mokrusieńki. Już dawno przestałam ubierać go w cokolwiek poza pieluchą a i tak dorobił się potówek. Nie stoi w pionizatorze, ani w HKAFO, nie bandażuję mu stópek, bo każda z tych rzeczy wydaje mi się torturą w tej temperaturze. Prawdziwe wakacje :-) 
 Zbieram się i zbieram do poważniejszego wpisu, który od miesiąca chodzi mi po głowie: postu o uczuciach, przekonaniach i czymś w rodzaju przyzwoitości... Ale jeszcze nie teraz i może nie następnym razem. Tekst dojrzewa we mnie niespiesznie.
 Niedługo wrzucę więcej wakacyjnych zdjęć i opiszę nasze letnie przygody.
Dziś wybaczcie bo moje myśli pełzną niestrudzenie w stronę arbuza spoczywającego w lodówce a naprawdę jedzenie go i pisanie to bardzo zły pomysł. Laptop na pewno poparłby mnie w tej kwestii.
 Też pewnie marzycie o chłodzie, prawda?
p.s. ma ktoś jakiś sposób na potówki?

A tu takie tam fotki znad jeziora Berzdorfer koło Goerlitz.



Wierzcie lub nie, ale mimo chmur opaliliśmy się całkiem mocno.

2 komentarze:

  1. Śliczne uśmiechnięte buzie :) Nie wiem czym leczyć potówki,mieliśmy ich sporo na początku lipca.U nas na szczęście już jest chłodniej.Mocno męczyliśmy się z powodu upałów,my mieszkamy na poddaszu to wyobraź sobie temperaturę w naszym mieszkaniu.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. My też mieszkamy na piętrze domu, ale ze strychem. To nas ratowało przed temperaturą powyżej 30 st. ale i tak budziłam się rano i marzyłam by już był wieczór.
    A teraz to już wspomnienie: jeszcze dosyć żywe, bo nie umiem sobie wyobrazić zakładania kurtki, ale niedługo rozpłynie się gdzieś w jesiennym deszczu :-) Pozdrawiam Was bardzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń