Nasz Siemek

.

.
Kliknij w baner po dodatkowe informacje...

wtorek, 22 lipca 2014

Półmetek lata

 Już niedługo minie połowa wakacji a ja zauważyłam, że zaczęłam się obijać z blogowaniem. Tak, tak... powinnam obiecać, że nadrobię, ale to nie jest takie proste. Nie wiem czy zauważyliście, że w większości pory dodawania nowych wpisów są, delikatnie mówiąc, mocno wieczorne. Tymczasem moje potomstwo wzięło sobie do serca fakt, iż latem dzień jest dłuższy i celebrują go z podziwu godną energią od siódmej rano do około dwudziestej trzeciej. Starszak ma wakacje od przedszkola i muszę wypełniać mu czas, toteż popołudniowa drzemka Siemka nie przynosi mi ani chwili wytchnienia. Zmieniam jedynie obiekt, na którym się koncentruję. Oczywiście mogłabym pisać za dnia, przy nieśpiących dzieciach, ale żal mi wówczas każdej minuty zwłaszcza gdy słyszę ten błagalny ton w pytaniu: "A kiedy się ze mną pobawisz?" (nr 3 na liście najpopularniejszych po: "A po co?" i "A dlaczego?"). Siemek również coraz wyraźniej domaga się uwagi i z cichutkiego chłopczyka wyrasta mi kolejna maruda w domu. Jakim cudem to ogarniam i jeszcze staję na głowie by organizować im rozrywki (w niestety złudnej nadziei, że się porządnie zmęczą i szybciej usną) nie wiem. 
 Ale wrócę już do spraw czysto rehabilitacyjnych: no więc nasz Ślimaczek zażywa ostatnio kąpieli w basenie. Znaleźliśmy w końcu panią rehabilitantkę (a tu w Zielonej Górze, uwierzcie, nie było to łatwe), która zajmuje się ćwiczeniami w wodzie. Bardzo się cieszę, bo pomijając samo "pływanie", jest to dla Małego porcja zupełnie nowych wrażeń, których ze względu na swą niepełnosprawność, ma niewiele. Ćwiczenia na basenie nie są refundowane przez NFZ ale ponieważ widzę, że je bardzo lubi, chciałabym wprowadzić je do naszego stałego planu tygodnia. Sporą przeszkodą mogą być jesienno-zimowe przeziębienia, ale tego problemu nie jestem w stanie przeskoczyć więc nie ma co martwić się na zapas.


Kąpielowo

W następnym odcinku:
Nowe ekscytujące wydarzenia z frontu walki o refundację badania zagranicznego DNA Siemka!
Nie przegapcie! 


środa, 2 lipca 2014

Wpis (nieażtak)ponury

 Ostatnio obiecałam trochę ponurych rozważań i choć problem, który je wywołał, jest aktualny, odłożenie ich w czasie sprawiło, że trochę ta czarność we mnie zblakła i przeszła w odcienie szarości. Kto czytał "Przeminęło z wiatrem"? Kto pamięta sposób bohaterki na wszelkie troski? To sławne: "Pomyślę o tym jutro". Może Scarlett O'Hara odkryła naprawdę dobry sposób na różne doły i dołki. 
  Troską, która spędza mi sen z powiek jest rozwój mowy Siemka, który delikatnie dryfuje gdzieś w okolice autyzmu. Na pewno nie jest to pełnoobjawowe zaburzenie. Jednak akurat problemy z mową (zasób słów wciąż rośnie i jest niemal w normie wiekowej a komunikacja i porozumienie leży) bardzo przypominają kłopoty dzieci autystycznych.
 Nie opisywałam tego wcześniej, jednak jesienią zeszłego roku bardzo pogorszył się kontakt wzrokowy z Siemkiem. Trzeba było się nieźle nagimnastykować by choć na chwilę spojrzał komuś w oczy, choć wcześniej potrafiliśmy długo na siebie patrzeć... Teraz jest lepiej, ale wtedy sądziłam, że to jakiś nowy neurologiczny objaw np. epilepsji. Z pewnością znalazłoby się jeszcze parę drobnostek, które także znamionują autyzm, ale ich nie szukam. Bo po co? Siemek jest i tak poddany wielokierunkowej terapii i nic ekstraordynaryjnego już nie wymyślę. Być może za jakiś czas zdecyduję się diagnozować go w tym kierunku, ale... ale dam mu jeszcze czas, by zobaczyć, w którą stronę zamierza popłynąć.


 Kolejne podziękowania chciałabym złożyć firmie Dr Irena Eris, która również wsparła finansowo rehabilitację Siemka. Postaramy się wykorzystać tę wpłatę bardzo owocnie. Pozdrawiamy serdecznie!