Nasz Siemek

.

.
Kliknij w baner po dodatkowe informacje...

poniedziałek, 22 maja 2017

Rekonwalescencja i troszkę kultury...

  Siemek powoli dochodzi do siebie po operacji. Wciąż zdecydowanie oszczędza nóżkę, ale unosi ją już coraz wyżej i coraz śmielej nią macha. Kto widział kiedyś Siemka zauważył na pewno jakie cuda potrafi zrobić nogami. Wycieranie nosa skarpetką to najnormalniejsza sprawa na świecie, bo przecież czymże innym kiedy noga jest pod ręką? Zastanawiam się czy korekcja stawu biodrowego nie uniemożliwi mu robienie takich wygibasów, ale jeszcze nie czas by to oceniać...
  Pierwsze spacery są już dawno za nami. Jeździmy też na naszą regularną, choć zgodnie z zaleceniami lekarskimi na razie nieforsowną rehabilitację. 
  Niestety jest też zła wiadomość - w związku z operacjami Siemek nie może uczestniczyć w hipoterapii i to teraz podczas ciepłych miesięcy, gdy przejażdżka konno leśnymi ścieżkami byłaby bardzo mile widziana... Co więcej, Siemek z uwagi na tak długą nieobecność całkowicie wypadł z programu hipoterapii. Wielka szkoda, ale spodziewaliśmy się takiego obrotu sytuacji.

  Niedawno, w ramach rehabilitacji poprzez sztukę, odwiedziliśmy Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze, gdzie mogliśmy podziwiać ponad 30 obrazów Jacka Malczewskiego. Dzieła skłoniły rodziców Siemka do wycieczki we wspomnienia z czasów szkoły średniej czyli wygrzebywanie z mroków pamięci informacji o Młodej Polsce i symbolizmie :-)
  Tymczasem Siemek z bratem albo nie podzielali zainteresowania rodziców, albo bardzo dobrze ukrywali swój entuzjazm ;-) .









Chociaż tutaj, rzekłabym, dzieło powaliło na kolana...

Prawdziwy krytyk sztuki ocenia dzieło z wielu perspektyw. 


Podziwu godna oszczędność płótna - obraz typu: dwa w jednym ;-)

Zielonogórska wystawa prac Jacka Malczewskiego trwa do 25.06.2017.  Polecamy! 

wtorek, 2 maja 2017

Operacja biodra: Part one


  Ponad tydzień temu o świcie (gwoli szczerości to o siódmej rano) zapakowani po dach torbami z wszystkim co byłam sobie w stanie wyobrazić jako konieczne na dłuższy pobyt, ruszyliśmy z Siemkiem do Poznania, do Ortopedyczno-Rehabilitacyjnego Szpitala Klinicznego im. W. Degi, na planowaną od roku operację biodra.
  Pod nóż chirurgów poszło lewe bioderko Siemka zwane przeze mnie: "tym gorszym" ("to lepsze" też jest w planie...). Wszczepiono mu w staw specjalne blaszki chroniące główkę kości udowej przed wyskoczeniem poza obręb panewki. Od tej pory Siemek stał się naszym rodzinnym Robocopem :-)
  Nasz chłopczyk zniósł pobyt w szpitalu i operację dzielnie. Dosyć długo dostawał leki przeciwbólowe. Nie zapomnę nigdy jego przebudzenia na sali pooperacyjnej, gdy zaczęło ustępować znieczulenie, a on nie spodziewając się niczego złego spróbował ruszyć operowaną nogą. Jego przerażona mina powiedziała mi wszystko... Od razu wezwałam panie pielęgniarki i poprosiłam o leki przeciwbólowe. Do tej pory, a minęło już osiem dni od zabiegu, reaguje bardzo nerwowo przy wszelkich manipulacjach w okolicy lewej nogi. Przeniesienie go z łóżka szpitalnego do samochodu kosztowało go wiele stresu, jednak samą drogę powrotną do domu, mimo korków (początek długiego weekendu) zniósł znakomicie. Zawsze to przyjemna odmiana od patrzenia w sufit i ściany szpitalnej sali. Myślę, że za dwa-trzy dni spróbujemy nawet wyjść na pierwszy spacer, a na razie Siemek spędza czas głównie na leżąco lub w pozycji półsiedzącej, obstawiony zabawkami i bajkami. 
  Za dziesięć dni jedziemy na zdjęcie szwów i kontrolę rany pooperacyjnej. Mamy też wyznaczoną datę przyjęcia na kolejną operację - drugie biodro - 8 czerwca. Teraz jesteśmy już zaznajomieni ze szpitalnym "know-how", więc zupełnie inaczej, zapewne nieco spokojniej, będziemy podchodzić do kolejnego pobytu.
  Niestety, ortopedia jest bardzo zachłannym działem medycyny i łatwo nie wypuszcza ze swoich rąk. Z pewnością ta operacja Siemka była pierwszym odcinkiem całkiem długiego serialu...

Tu jeszcze nie wiem co mnie czeka, czyli wieczór przed operacją



Tuż po fakcie...

Odzyskuję siły, a z nimi uśmiech