Nasz Siemek

.

.
Kliknij w baner po dodatkowe informacje...

wtorek, 17 czerwca 2014

Optymistycznie!

 Ten wpis miał być pierwotnie z gatunku tych ponurych, ale zostawię to na kiedy indziej. Dziś mam dwie wesołe wiadomości. Od której zacząć?
 Pierwsza: Siemek wytrzymał (tak pi razy oko dziesięć sekund) siedząc zupełnie samodzielnie, bez podparcia! Nie sądziłam, że wytrzymałby nawet połowę tego. Wyczyn został powtórzony kilka razy tak by wyeliminować przypadkowość wydarzenia. Wzruszyłyśmy się razem z Panią Rehabilitantką bardzo.
 Druga: firma Sony (dzięki działaniom kilku osób o wielkich sercach) zdecydowała się sponsorować wyjazd Siemka na najbliższy turnus rehabilitacyjny do Trzech Koron w Garbiczu, który planujemy jesienią. Bardzo dziękujemy!!!
 Te dwa zdarzenia są tylko pozornie niezwiązane ze sobą. Tak naprawdę łączą się ściśle bo tylko dzięki intensywnym ćwiczeniom Siemek mógł tego dokonać. A na turnusie będzie ćwiczył, że ho, ho... I może pojawią się kolejne miłe wiadomości...

piątek, 6 czerwca 2014

"Always look on the bright side of life"

 Znacie Monthy Pythona? Jasne, że tak! Chyba każdemu ta nazwa musiała się obić o uszy. Zapewne już tylko nieliczni widzieli ich film pt.:"Żywot Briana". W końcowej scenie jest śpiewana piosenka o tym by zawsze patrzeć na jasną stronę życia (swoją droga wykonywana w bardzo specyficznych okolicznościach, ale nie będę spoilerować). W przypływie odrobinę wisielczego humoru postanowiłam wyliczyć kilka jasnych stron naszej sytuacji.
 Na ten przykład - buty. Jeśli chodzi o ubrania Siemek w większości przypadków korzysta z uprzejmości starszego brata, który raczył już z nich wyrosnąć. Tymczasem gdy chodzi o obuwie wszystkie autorytety są zgodne: NIE dla butów "po starszym bracie" (w naszym przypadku dosłownie). Normalnie zatem musiałabym kupić: na lato sandałki, na zimę kozaczki, półbuty na wiosnę i jesień no i oczywiście kapcie. Ale nie kupuję, bo nie muszę. Oszczędność pieniędzy, czasu, nerwów podczas mierzenia i zgryzoty czy aby na pewno dobre? Bo dogadać się w tej kwestii z żadnym dwulatkiem nie idzie. Ja zawsze marzyłam o jakimś skanerze, (trochę jak w filmach sci-fi) stóp dziecka w butach...
 Prasowanie ubranek - rzecz sporna. Niektórzy twierdzą nawet, że porządne rozwieszenie po praniu zapobiega prasowaniu. No więc ja tak nie umiem. U mnie widać zagniecenia po pralce choćby nie wiem co. Toteż regularnie jeżdżę żelazkiem zwłaszcza po ciuchach "wyjściowych". Pozytyw jest taki, że ubrań Siemka nie muszę prasować z tyłu bo praktycznie nikt go nie widzi, gdyż mały albo siedzi w wózku (leżaczku, foteliku), albo u mnie na kolanach. Kolejna oszczędność: czasu i energii.
  Jeśli ktoś nas odwiedziłby pierwszy raz mógłby pomyśleć, że trafił do mieszkania paranoików. Wszędzie zamki a zwłaszcza w meblach. To pozostałość po okresie intensywnej eksploracji szuflad przez naszego starszego syna, który przypadł w czasie meblowania naszego lokum. Teraz zamki są otwarte, a klucze kurzą się zapomniane bo Siemek nie wywala nic z szafek, nawet otworzyć ich nie dałby rady. Tak o połowę sprzątania mniej.
 Jak coś więcej przyjdzie mi do głowy to wkrótce opiszę...