Jeśli myślicie, że usnęłam na klawiaturze tworząc to dziwne słowo z tytułu to jesteście w błędzie.
Kilka dni temu do naszej kolekcji, godnej muzeum tortur, dołączył sprzęt zwany HKAFO czyli ogólnoustrojowa orteza biodrowo-kolanowo-skokowo-stopowa.
Choć nienawidzę tego czegoś z całego serca, uważam, że jest to cenny nabytek w naszym domu. Siemek ładnie przyjmuje w nim pozycję stojącą, od pasa w dół biernie, za to górna część tułowia i szyja muszą sobie radzić wyłącznie dzięki pracy mięśni. I o to nam chodziło. To najsłabsze "części" naszego chłopaka i powinny zostać wzmocnione.
Samodzielne stanie to dla Siemula wciąż zbyt zaawansowany poziom akrobacji, musimy jednak przygotować jego ciało na taką ewentualność.
Sprzęt wydaje się być fajnie wykonany, choć użytkujemy go bardzo krótko. "Nogawki", choć robione na wymiar, są jednak nieco zbyt długie, ale zaradziłam temu metodami niezbyt profesjonalnymi, ale skutecznymi (karton włożony w część "bucikową", dzięki czemu Siemek opiera się na stopach, a nie wisi). Mimo tego drobnego mankamentu (za który będę wdzięczna później, gdy synio podrośnie) jestem zadowolona.
Siemek na szczęście też nie marudzi.