Nasz Siemek

.

.
Kliknij w baner po dodatkowe informacje...

poniedziałek, 7 września 2015

Takie lato...

 Jak będę wspominać to lato?
Kojarzy mi się z upałem, posuchą, hektolitrami wypijanych płynów. I takie teoretycznie powinno być każde, szczególnie, gdy jest się nad morzem. Wtedy żar lejący się z nieba jest jak najbardziej wskazany. 
 Tam właśnie spędza urlop większość Polaków... Co byśmy zrobili bez dostępu do morza???
 Po wysmażeniu się na słońcu na kolor kiełbaski z grilla, zwijamy bambetle w postaci: parawanów, koców, toreb plażowych, ręczników, kremów z filtrem, wiaderek, łopatek, niedopitych soków, książek (w wersji kulturalnej), kolorowych pism (w wersji lightowej), marudzących dzieci, dziada z babą (a, nie! tych to właśnie brakuje). Objuczeni jak wielbłądy ruszamy z całym tym majdanem do smażalni, wcinać obowiązkową rybę w kosmicznej cenie. A potem spirala szalonego wydawania pieniędzy rozkręca się coraz bardziej: gokarty, dmuchańce, pamiątki, lody, gofry, kawy, automaty z kulkami i Bóg wie co jeszcze bo inwencja producentów pierdółek jest ogromna.
 No i ten piasek. Absolutnie wszędzie! We włosach i w majtkach. Oblepiający telefon i znajdowany w rzeczach, które całe wakacje leżały na dnie walizki. 
 I tłumy, dzikie tłumy przewalające się na i z plaży. W knajpach brakuje miejsc, a kieszonkowcy mają  pełne ręce roboty.
 Hmm... całość brzmi dość fatalnie.
 Ale tak naprawdę jest fantastycznie! Uwielbiam Bałtyk. Może dlatego, że jako dziecko tam nie jeździłam i gdy pierwszy raz zobaczyłam morze, było to dla mnie w pełni świadome, ekstatyczne przeżycie. Kocham jego piaszczystą plażę, o którą ciężko nad wieloma cieplejszymi wodami. Lubię łagodne zejście brzegu w głąb fal i lekką słonawość nie kończącą się krystalizowaniem soli na skórze. Potrafię przyzwyczaić się do kąpieli w chłodnej (a wręcz lodowatej) wodzie.
 Wakacje bez pobytu nad morzem są dla mnie stracone. Trzeba tylko zachować trochę rozsądku w kwestii wydawania pieniędzy. Trochę podstępów i parę uników zwłaszcza w stosunku do sześciolatka i uniknie się dziury budżetowej. 
 Zatem jako prawie ostatni z wielomilionowej rzeszy rodaków, prezentujemy w internetach zdjęcia znad Bałtyku:



Na klifie w Trzęsaczu



W morzu kilku "morsów"



Klasyk
 A to fotki z wakacji w Zgorzelcu / Goerlitz:



Park w Zgorzelcu

Stary Ratusz w Goerlitz

Kościół farny św. Piotra i Pawła w Goerlitz

Nad jeziorem Berzdorfer






A to z jednodniowego wypadu do Łagowa Lubuskiego:

Zdjęcie nie oddaje choćby w jednym procencie urody tego miejsca... W każdym razie dowód bytności jest. Wieżę zamku (jakoś) widać.



 Co zabawne, nawet o tym nie wiedząc, wakacje spędzaliśmy dwa razy "na" piętnastym południku bo przebiega on zarówno przez Trzęsacz jak i Goerlitz.

 To lato było na pewno czasem odpoczynku dla dzieci i bardzo pracowite dla nas, chcących zapewnić dzieciom świetny wypoczynek... Znalazło się miejsce na wypady do zielonogórskiego ogrodu botanicznego, na place zabaw, a chlor z basenów rozpuścił mi chyba połowę skóry. Siemek z bratem zaliczyli pierwszą w życiu przejażdżkę rowerem wodnym, były spotkania w miłym towarzystwie i dużo radości...
Teraz najchętniej wzięłabym urlop...
 Ale:
 Po pierwsze ja nie pracuję (przynajmniej w teorii), po drugie od dzieci zdrowych czy chorych, pełno- i niepełnosprawnych, nie ma urlopów... 
 Tymczasem temperatura gwałtownie spadła i piszę tego posta owinięta grubym kocem, a dzieci pierwszy raz od kilku miesięcy zostały ubrane w kolorowe piżamki z długimi rękawami i nogawkami. Jesień zbliża się szybciej niż sądziłam a wraz z nią kolejne wyzwania: w tym roku nasz starszak został pierwszakiem i zaczyna się dla nas (a przede wszystkim dla niego) całkiem nowa przygoda... 
 A lato? Patrzę na te zdjęcia i myślę, że:
Jeszcze się nie skończyło a już za nim tęsknię...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz