Wyjazd na turnus
okazał się strzałem w dziesiątkę. Nie chcę się nadmiernie rozpływać, ale
podobało mi się wszystko: pokoje, smaczna kuchnia, przyjazna atmosfera i
najważniejsze rehabilitacja - naprawdę na wysokim poziomie. Teraz nie dziwię
się popularności Garbicza, jako ośrodka prowadzącego turnusy
rehabilitacyjne. Siemek trafił na bardzo sympatyczną i kompetentną
rehabilitantkę prowadzącą, która decydowała co należy z nim robić i dawała
również wskazówki innym terapeutom. Plan dnia miał ułożony bardzo dobrze,
znalazł się w nim nawet czas na obowiązkową drzemkę.
Na początku czuł się
nieswojo w nowym miejscu i przy tylu nieznanych twarzach. Zestresowany płakał
podczas pierwszych ćwiczeń, a ja próbowałam go zabawiać, choć nie zawsze dawałam
radę odwrócić jego uwagę od nieprzyjemnych rzeczy, które z nim robiono. Po paru
dniach było już o niebo lepiej.
Jak niemal dla każdego dziecka na turnusie
absolutnym faworytem wśród zajęć okazał się basen. Siemek bardzo szybko oswoił
się z "dużą" wodą i śmiał się radośnie do pana rehabilitanta, upewniając
mnie, że czas najwyższy na nasz wspólny skok na głęboką wodę. Zrealizowaliśmy go jeszcze na turnusie - w niedzielę, z założenia dzień wolny od
ćwiczeń.
Terapia przestrzenna też nie była najgorsza. Ma
ona wiele aspektów, jednak w naszym przypadku (słabe trzymanie głowy) musiała
się ograniczyć do ćwiczeń podczas bujania na huśtawce, na co akurat Siemowit nie narzekał... Zaś najmniej ulubionymi zajęciami była
kineza (czyli po prostu ćwiczenia) i terapia manualna (coś podobnego do kręgarstwa, tylko dotyczy wszystkich stawów i ma
większe podstawy naukowe, słowem nic miłego).
Świadomie zrezygnowałam z hipoterapii, gdyż wcześniej niestety nie zapytałam o nią lekarza ortopedy i przez to bałam się narażać Siemka na "eksperymenty". W zamian za to miał masaż. W ogóle to został tam nieźle wymasowany: gdy przez pierwsze dni nie chodziliśmy na basen w zastępstwie był masaż, także część kinezy polegała na rozmasowaniu i tak samo podczas terapii ręki. Istne spa jak babcię kocham...
A tak wyglądał osobisty grafik Siemka:
Mocno wymęczony i zalany przez mamę kawą :-) Sporo tego było jak na niespełna dwulatka... |
Ekstremalnie! Jak to w kosmosie... |
Ponieważ na basenie panowały warunki godne sauny, tylko raz weszłam tam z aparatem i zrobiłam zdjęcia, kilka minut po pierwszych "kotach za płoty". Pięć początkowych fotek wyszło wyjątkowo artystycznie (zaparowany obiektyw). Z wielkim żalem ich nie zamieszczę, gdyż trudno rozpoznać kogo uwieczniłam... Ostatecznie jednak się udało, a ponieważ były to pierwsze momenty w wodzie, mina delikwenta jeszcze niepewna.
Pierwsze chwile w wodzie nr 1 |
Pierwsze chwile nr 2 |
Fizykoterapia: elektrostymulacja |
Przysłowiowe drewniane sto złotych w trakcie przerwy |
A po godzinach:
Zajęcia plastyczne |
Gotowe dzieło. Autorzy: Szymek, Nadia, Zosia no i Siemek ofkors. |
Krajobraz z "czarną panterą". |
Słitfocia... |
Ostatniego dnia kilka godzin przed wyjazdem okazało się, że w naszym aucie padł akumulator. Na szczęście pomoc nadeszła szybko ze strony jednego z turnusowych rodziców i mogliśmy bez opóźnień wrócić do domu, a bardzo już tego pragnęliśmy.
Zajęcia przyniosły Siemkowi same korzyści. Widzę, że jest silniejszy i sprawniejszy na miarę jego możliwości. Lepiej operuje rączkami i dłużej utrzymuje głowę w pionowych pozycjach. Pokazano mi także kilka nowych ćwiczeń, które mogę wykonywać w domu. Fakt, że cały swój czas poświęcałam tylko jemu, także wywarł pozytywny wpływ na jego rozwój emocjonalny.
Zajęcia przyniosły Siemkowi same korzyści. Widzę, że jest silniejszy i sprawniejszy na miarę jego możliwości. Lepiej operuje rączkami i dłużej utrzymuje głowę w pionowych pozycjach. Pokazano mi także kilka nowych ćwiczeń, które mogę wykonywać w domu. Fakt, że cały swój czas poświęcałam tylko jemu, także wywarł pozytywny wpływ na jego rozwój emocjonalny.
Co do mnie, to sama muszę otrząsnąć się z wrażeń wyjazdowych. Pewnie z czasem, po kolejnych pobytach przyzwyczaję się do tego, ale teraz, widok aż tylu ciężko chorych i niepełnosprawnych dzieci wstrząsnął mną bardzo, bardzo mocno...
Koszt takiego turnusu to 4200 zł. Uważam że było warto, ale bez Waszego 1% podatku wątpię czy moglibyśmy sobie na to pozwolić. Jeszcze raz dziękujemy!