Dwa tygodnie temu postanowiłam wyjechać z Siemkiem na pierwszy w tym
roku turnus rehabilitacyjny. Nasz wybór padł na Ośrodek "Trzy Korony" w
Garbiczu koło Torzymia. Miejsce ostatnio bardzo popularne na
rehabilitacyjnej mapie Polski, a dla nas mające dodatkową zaletę -
niewielką odległość od domu (93 km).
Kilka dni przed podróżą ogarnęła nas lekka panika: podziębiony Siemek został osłuchany przez pediatrę, która zawyrokowała, że absolutnie może jechać, a tymczasem jeszcze tego samego dnia dostał gorączki. Niewysokiej, jednak powyżej 38 st. C. Nafaszerowałam go lekami i zarządziłam "ciszę przed burzą". W tym czasie bardzo ograniczyłam wszelkie ćwiczenia robiąc jedynie te, które sprawiały mu największą przyjemność. Choroba przystopowała.
Kilka dni przed podróżą ogarnęła nas lekka panika: podziębiony Siemek został osłuchany przez pediatrę, która zawyrokowała, że absolutnie może jechać, a tymczasem jeszcze tego samego dnia dostał gorączki. Niewysokiej, jednak powyżej 38 st. C. Nafaszerowałam go lekami i zarządziłam "ciszę przed burzą". W tym czasie bardzo ograniczyłam wszelkie ćwiczenia robiąc jedynie te, które sprawiały mu największą przyjemność. Choroba przystopowała.
Od
niedzieli jesteśmy w Garbiczu i powoli się rozkręcamy. Świadomie
zrezygnowałam na parę dni z basenu by nie pogorszyć stanu Siemuli, nie
wychodzimy na spacery (zresztą kto by chciał chodzić na takim
wietrze...).
Trzymajcie kciuki za naszą rehabilitację. Relacja fotograficzna już po powrocie.
Trzymajcie kciuki za naszą rehabilitację. Relacja fotograficzna już po powrocie.
No to trzymamy kciuki i pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńTrzymanie udane :-) przeziębienie odeszło a nowe się nie pojawiło. Siemek ćwiczył dzielnie. Dziękujemy i pozdrawiamy również!
OdpowiedzUsuń